środa, 2 kwietnia 2014

Subiektywnie o różnicach

Kiedy zaczynałem słuchać rapu w 2006 roku wszystko mi się podobało. Niemal każda płyta, każdy kawałek i każdy wers. Z biegiem czasu gust muzyczny zaczął się zmieniać i w zależności od pory czy nastroju, zmieniały się również wymagania. Człowiek szukał w rapie przekazu, porad i odpowiednich treści, jednak pod wpływem bodźców z zewnątrz i doświadczeń kreowały się nowe preferencje. Z polskim rapem zaznajomiłem się od końcówki 2006 do połowy 2007 roku. O.S.T.R., Paktofonika czy Tede głównie wtedy gościli u mnie na głośnikach, a uliczne rytmy zafascynowały mnie. Niektóre linijki zalatywały poezją i pragnąłem pozytywnego przekazu podanego w hip-hopowym stylu. Proporcjonalnie z zapoznawaniem się z większą ilością albumów i wykonawców, robiłem się bardziej wybredny. Wiedza o technice i liryce zwiększała standardy co do nowych materiałów. Jak wiadomo, z ilością przetrawionego towaru rosną standardy, nasz krajowy rap zaczął mnie męczyć. Co ciekawe, amerykański rap nigdy nie przestał mi się podobać, a polska muzyka hip-hopowa zaczęła mnie nieco drażnić (zbyt dużo powielonych schematów i za mało powiewów świeżości oraz oryginalnych pomysłów). Wiem, że USA ma prawie dziesięciokrotnie więcej mieszkańców niż Rzeczpospolita, a rap powstał w Nowym Jorku i zaczął być grany 15 lat wcześniej niż u nas. Ubolewam też nad tym, że w Stanach została wykreowana droga, która jest wzorem dla większości i nagrywający dziś muzycy, czerpią garściami z treści lat 90'. Pomijając te fakty (które de facto nie tłumaczą Polaków), odnoszę wrażenie, że polski hip-hop rozwijał się w jakiś dziwny kierunek. Raperzy w 3/4 przypadków nagrywają pseudopoezję i unoszą ręce nad miastem. Barwa głosu to kwestia gustu, ale obecnie często wokal danego wykonawcy nie przebija się przez bit. A skoro o podkładach mowa, to również nic mnie nie zachwyca (no, może poza Webberem). Na koniec jedna kwestia, której nasi nie są winni. Język angielski jest zwyczajnie bardziej melodyjny i miękki, czytaj bardziej odpowiedni do muzyki. Polski jest szorstki i mniej przyjazny dla ucha, jednak posiada swoje zalety (np. bogactwo wyrażeń, jakie można wykorzystać w tworzeniu zabawnych gier słownych). Cała ta awersja do polskiego rapu może mieć także inne, banalne podłoże. Może po prostu mój gust na tyle się zmienił, że nie trawię już takich rytmów oraz po angielsku głupie teksty aż nie kują w uszy? 

1 komentarz:

  1. Przeraziłeś mnie mówiąc, że w pl są nudne bity i może tylko Łebsztyk robi dobre. Przecież ostatnimi czasy to właśnie bity są u Nas lepsze niż raperzy. Posłuchaj sobie bitów SoDrumatica, Pawbeatsa, Matheo czy Soulpete'a który robi producencką płytę z gośćmi z USA.

    http://kociekirap.blogspot.com/2014/04/soul-raw-promomix-producenckiego-albumu.html

    OdpowiedzUsuń