Czasem zdarzają się dni kiedy jesteśmy całkiem rozbici, a nasz wykres życiowy znajduje się w jego minimalnym położeniu. Zastanawia mnie to, że wtedy jestem taką trochę mieszaniną wszystkiego. Objawia się to tym że potrzebuje w pewnym stopniu się ,,odmóżdżyć" itp. Dlatego zarzucam dziś dwa utwory, które nie posiadają większego sensu.
WWO - Halabardy
Jak coś opisywać, kiedy utwór rozpoczyna się tak: No to teraz kawałeczek dla wszystkich, którzy uważają że rap bez przekazu jest super, Menciu, okey, cool,... Bardzo humorystyczny kawałek. Składa się on z luźnych rymów, którym głównym celem jest to żeby się dobrze rymowały. Nic poza tym. I o to też czasem chodzi. Niektórzy raperzy nierzadko przesadzają z przekazem przez co ich kawałki stają się jak dla mnie nudne. Dobrze, że Halabardy są i tyle.
Sokół:
"Ostrze noże i nożyczki, halabardy i pilniczki, aparat czeski, gwoździe
pineski. Sztyki, patyki, dywany i guziki, trąbki, pompki, ząbki oraz
choinkowe bombki. Gwoździe, szpady, gołe baby, wszystko tylko dla
zabawy. Krawaty wiąże, usuwam ciąże. Akcesoria, scyzoryki, złote łyżki i
kolczyki, cegły, taczki, wykałaczki z Ameryki, proporczyki,
portmonetki, parasolki, ciche Szwedki, globusy, mapy, plany. Change
money, jabłka, banany."